Obecność wody, wiatru, słońca to wielki dar

Lato to kuszący czas, by zrobić coś innego, inaczej niż zwykle. To dobry czas na zmiany. Na robienie czegoś dobrego dla naszego zdrowia, dla całej naszej rodziny. Świetny moment na przypomnienie sobie o wspaniałości prostoty życia. Wyjdźmy z domów, z samochodów i na własnych nogach zanurzmy się w zieloną przestrzeń.

Nasze Beskidy »

Na początku tego lata przeraziłam się, gdy przeczytałam o tym, jak wielkie centrum handlowe kusi ludzi sztuczną plażą. Dla mnie to potworny kicz, ale zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi uzna to za superpomysł. Jak wiele innych pomysłów naszej odciętej od Ziemi cywilizacji. Mieszkając w tak niezwykłym miejscu jak Beskidy, nie potrzebujemy sztucznej plaży. Są tu tysiące miejsc, które do odpoczynku i regeneracji nadają się znacznie bardziej. Szkoda tracić lato na zakupy.

W jakieś czerwcowe przedpołudnie zawędrowałam z synkiem na brzeg Jeziora Żywieckiego i choć nie jest to najczystsze na świecie miejsce, jest przestrzenią niekończących się możliwości twórczego spędzenia czasu. Przycupnęliśmy na korzeniu wchodzącym do wody i siedzieliśmy tam prawie dwie godziny, przekładając kamienie, układając z nich wzory i postacie. Budując z nich wieże i tybetańskie stupy. Wrzucając je do wody. Takie zwykłe nic, a daje poczucie wielkiej regeneracji. Obecność wody, wiatru, słońca i dźwięków przyrody to bezcenny dar – nie do kupienia.

Tydzień później jestem na innej plaży, tym razem w Karwi. I tu kolejny wstrząs. Setki ludzi, ściśniętych na wąskim paśmie lądu, a przy nich wielkie plastikowe zjeżdżalnie i dmuchane zamki wypełnione plastikowymi kuleczkami, trampoliny do skakania. Dzieci ogłupiałe, siedzące w plastiku zamiast na białym miałkim piachu. Na szczęście morze ma wielką siłę przyciągania i radzi sobie świetnie z konkurencją, ale głupota ludzka i chęć zysku jest wielka.

Następnego dnia szukamy bardziej oddalonej od centrum plaży i tam w końcu jest to, co kocham. Żywioły w najczystszej formie. Tylko woda, piach, wielki błękit nieba, słońce, wiatr, i czuję, jak dusza i ciało odżywają. Siedzę ze znajomą i jak dzieci zasypujemy nasze nogi piaskiem. Moja córka pływa, syn ucieka przed falami, a mąż padł i regeneruje się w zaspie piachu. Wielki spokój. Dochodzi do mnie, że to taka święta przestrzeń, gdzie bez żadnych wielkich ingerencji dochodzi do odnowy. Nasze ciała wracają do harmonii żywiołów, z których się składamy. Nasza krew, skóra, kości, włosy przez obmycie, ogrzanie, zasypanie, otarcie wracają do pierwotnego idealnego stanu. Chodzę w falach i zbieram wyrzucone przez morze wodorosty. Wysuszę je i zabiorę ze sobą do ogrodu, gdzie dodadzą moim uprawom mnóstwo niezbędnych pierwiastków.

Lato to czas wielkiej obfitości. W naszym klimacie to pora ładowania organizmów składnikami potrzebnymi na cały kolejny rok. Smakujcie lato wszystkimi zmysłami. Pamiętajcie, by się najeść każdym z pojawiających się owoców i warzyw. Często zapominamy o najadaniu się i robimy przetwory, a to właśnie świeża forma jest najważniejsza. Przypomnijcie sobie, jak to dobrze jeść na dworze, zadbajmy o to, by nasze dzieci miały szansę spróbować, jak smakują gotowana nad ogniskiem zupa w kotle, duszonki, jajecznica, pieczone jabłka i ziemniaki. Lato to czas, kiedy całe nasze życie można przenieść na dwór. Nie straćmy tej okazji. Przypomnijmy sobie o chodzeniu na bosaka. To zapewni naszym stopom świetną regenerację po uwięzieniu w butach. Mokra rosa, ciepła trawa, wilgotna plaża, duże i małe kamienie, błoto – możliwości jest bez liku, najważniejsze to kontakt z prawdziwą powierzchnią, która wymasuje całe nasze stopy. Znane są historie ludzi, którzy przez chodzenie na bosaka wyleczyli się z wielu swoich dolegliwości, a więc szukajcie radości chodzenia i koniecznie zaproście do tego dzieci.

Lato to dobry czas, by znaleźć się blisko ziemi, bez względu na to, gdzie jesteśmy, poszukajmy jej. Każdego dnia pojawiają się tysiące możliwości. Nie zatrzymujmy się tylko w betonowej i asfaltowej przestrzeni, poszukajmy żywej tkanki świata, gdzie zachodzi cud lata. Przypomnijmy sobie, co lubiliśmy robić jako dzieci. Ja pamiętam las z moją babcią. Pełen jagód i komarów. Długie koszule chroniące przed kolcami i ukąszeniami. Ciszę i mgły poranka i smak garści uzbieranych jagód. Pamiętam zbieranie ziół: lipy, róży, mięty, pokrzywy, rumianków. Nie wiem, czy właściwym słowem jest lubienie, wtedy był to dla mnie kontakt z wielkim nieznanym światem, w którym moja babcia poruszała się z wielką pewnością, a ja mogłam w zadziwieniu w tym uczestniczyć. A teraz sama robię to z moimi dziećmi. Kupuję na targu jagody, ale staram się też zabrać je do prawdziwego lasu, bo wiem, że smak znalezionych przez siebie owoców jest bezcenny i zostaje na długie lata w ciele i umyśle. Las to kolejna wielka przestrzeń do przygód i letnich poszukiwań. Przestrzeń do obserwacji, zbierania, zabaw i nauki. Nauczmy nasze dzieci lasu takiego, jaki znamy. Otwórzmy przed nimi jego smaki, zapachy i tajemnice. Pozwólmy się wspinać na drzewa, szukać własnych ścieżek, odkrywać dziury i jaskinie, poszukiwać pożywienia, poznawać dzikie zwierzęta i lecznicze zioła. Opowiadajmy o Indianach i Słowianach, którzy w lesie znajdowali wszystko potrzebne do życia. Zbudujmy szałas, zaśnijmy w lesie i zbudźmy się na wschód słońca. To wszystko jest nie do kupienia, nie do podrobienia, nie przepuśćmy tego.

A przed nami wciąż jeszcze pełnia lata, świetny czas, by choć raz zorganizować spanie pod gołym niebem. Znajdźcie takie miejsce, gdzie można to zrobić, i koniecznie zabierzcie swoje dzieci. Ale nie śpijcie w namiocie. Gwieździste niebo to prawdziwa uczta dla oka. Niezapomniane wrażenie dla dziecięcego umysłu. Znajdźcie dla was choć jedną pogodną noc.

Lato to czas wędrówek. Nie muszą być długie i na skraj świata. Mogą być nawet jednodniowe. Ważne, byście mieli siebie, podróżne kije, dobry prowiant i czas do snucia opowieści. Czas na słuchanie, na poszukiwanie i znajdowanie drogi do celu, ale przede wszystkim do siebie.

A jeśli nie mamy przestrzeni i szansy, by być na plaży, w lesie, na wędrówce, w górach czy gdziekolwiek indziej, to pamiętajmy, że świat jest jak wielki hologram. Mając kontakt z małą cząstką, możemy odnaleźć kontakt z całością. Dlatego tak ważne jest, by dać naszym dzieciom nie zabawki, ale możliwość kontaktu z kamieniem, patykiem, szyszką, drzewem, a nawet mrówką, żabą czy żukiem. I może przede wszystkim dajmy im trochę siebie. Czasem to najtrudniejsze, ale najbardziej potrzebne. A jeśli się nam spodobają letnie zmiany, pociągnijmy to dalej i przenieśmy coś do naszego zwykłego życia, także w innych porach roku.

Karina Paczkowska, współprezes Fundacji KLAMRA

Sitemap