Aktualności
Warsztaty w Ośrodku Kuratorskim na ul. Ogrodowej w Łodzi. Pomieszczenia ośrodka znajdują się w budynku Rzymskokatolickiej Parafii św. Józefa. W zajęciach prowadzonych przez Dariusz Paczkowski , brały też udział osoby ze świetlicy środowiskowej. Do stworzenia muralu użyliśmy szablony zaprojektowane i wycięte przez studentki i studentów Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach ASP w Katowicach Malowaliśmy także na torbach bawełnianych za pomocą szablonów, które własnoręcznie wykonały osoby uczestniczące w warsztatach.
Za pomocą pędzla i farby walczą z wykluczeniem. „Chodzi o to, żeby dzieciaki wyszły ze skorupy” w Gazecie Wyborczej pisze Lena Gontarek >>
– Ci młodzi ludzie bardzo wcześnie doświadczają dorosłości, mentalnie bardzo szybko stają się bezdomni. Chodzi o to, żeby nie wchodziły głębiej w proces wykluczenia, ale znalazły w sobie motywację, żeby zmieniać siebie i swoje życie – mówi Małgorzata Szymczuk, kuratorka, o dzieciach z ośrodka kuratorskiego nr 1 w Łodzi.Kilkanaścioro nastolatków siedzi wokół stołu. Na nim stoi domowy sernik, ciepła herbata w kolorowych kubkach. Co chwilę ktoś z nich zarechocze śmiechem, ktoś inny powie, że poszedłby na szluga. Niektórzy, niemal półleżąc, zdaje się znudzonym wzrokiem omiatają pomieszczenie. Jedna z dziewczyn przytula się do siedzącego obok chłopaka, jakby w jego ramionach szukała schronienia przed światem. Niepewność próbują ukryć pod młodzieńczą butą albo schować w ekranach telefonów komórkowych.
– Co to znaczy być wykluczonym? – zadaje w końcu pytanie Małgosia Szymczuk, kuratorka, która pracuje z młodzieżą z ośrodka kuratorskiego nr 1 w Łodzi.W ośrodku młodzież jest „za karę”Ośrodek istnieje od 1978 roku i od tamtej pory pomaga młodym ludziom wychodzić z kryzysu. Początkowo były to dzieci z nadzorów opiekuńczych, pochodzące z rodzin z problemami m.in. alkoholowymi. W tej chwili dzieci i młodzież kierowane są tam postanowieniem sądu. Spędzają tam każde popołudnie od 16.00 do 20.00.- To dzieci, które mieszczą się w szerokich ramach demoralizacji: wagarują, eksperymentują z środkami psychoaktywnymi, wykazały się wandalizmem itp. – tłumaczy Małgosia.
– Nigdy jednak nie jest tak, że takie rzeczy dzieją się bez przyczyny. I kiedy poznajemy ich rodziny, zwykle widzimy, na czym polega problem. Nie jest jednak tak, że nie da się tej demoralizacji powstrzymać. Dlatego dzieciaki, zanim będą miały przyznanego kuratora lub zostaną skierowane do zamkniętego ośrodka wychowawczego, trafiają do nas. Chodzi o to, żeby im pomóc, zanim naprawdę zboczą na złą drogą – mówi.
Żeby dzieciaki wyszły ze skorupy- Być wykluczonym oznacza nie brać w czymś udziału, nie być branym pod uwagę – odpowiada na pytanie Małgosi jedna z nastolatek z grupy młodzieży TPD Polesie, która również bierze udział w spotkaniu.- To znaczy zlewać kogoś. Ja kogoś wykluczałam, bo nie lubiłam tej osoby – przyznaje inna z ośrodka kuratorskiego.Dyskusja po chwili zamiera.- Te dzieciaki same są wykluczone, choć pewnie tak o tym nie myślą. Mają poczucie braku tożsamości, przynależności, inności. W bardzo wczesnym wieku doświadczają dorosłości i szybko stają się mentalnie bezdomni. Najpierw przestają się nimi interesować rodzice, przechwytuje je ulica. Potem nie wyrabiają się w szkole, trudno jest im nadrobić zaległości i być częścią grupy rówieśniczej. W końcu zmieniają szkołę, gdzie muszą od nowa się odnaleźć, zawalczyć o siebie, co często się nie udaje – tłumaczy Małgosia.
Małgosia: – Zależy mi, żeby nie wchodziły głębiej w proces wykluczenia, ale znalazły w sobie motywację, żeby zmieniać siebie i swoje życie. I muszą to zrobić samodzielnie, bo często nie mają wsparcia w dorosłych. To może przerażać, dlatego mają być prawo wystraszeni. Taki mam plan, żeby naruszyć ich skorupy, które je ograniczają. To się udaje – wracają do nas dorośli, dzielą się swoimi sukcesami, osiągnięciami Za pomocą farby walczą z wykluczeniem Jak walczyć z wykluczeniem? Najlepiej poprzez działanie. Młodzież zachęca do tego Dariusz Paczkowski, artysta street artu z Fundacji Klamra, który uprawia sztukę zaangażowaną społecznie.W miarę jak Dariusz opowiada o sobie i swoich muralach, obserwuję, jak powoli w młodych ludziach rodzi się zainteresowanie. Ich wyraz twarzy się zmienia, w głowach, wciąż nieśmiało, rodzą się pytania. Oczy uważnie śledzą każdy kolejny slajd, na którym muralista prezentuje swoje prace – o uchodźcach, którzy umierają na morzu, o wykluczonych uzależnionych od narkotyków czy osobach z niepełnosprawnościami, o tolerancji dla inności i wiele, wiele innych. Padają pierwsze pytania. Adam, który kilka godzin wcześniej ogłaszał, że na warsztatach jest z przymusu, jest jedną z bardziej aktywnych osób.
A potem Dariusz daje im do ręki wałek i prosi o przygotowanie ścian betonowego ogrodzenia przy Ogrodowej 22 do wykonania wspólnego muralu. Każdy będzie mógł wyrazić siebie, każdy ma się zastanowić, co go określa. Ale żeby mural o długości kilkunastu metrów rzeczywiście powstał, najważniejsza jest współpraca.I nagle zainteresowanie przeradza się w zaangażowanie, znudzenie w działanie. Młodzi ludzie mieszają farbę, biorą do ręki wałki i mimo późnej pory (jest godz. 18.00), niskiej temperatury i zapadającego mroku wspólnie robią podkład pod mural, który w ciągu najbliższych dni stworzą. Adam po raz kolejny wysuwa się przed szereg i z zapałem przystępuje do malowania. Marek, 14-letni buntownik, wcześniej co chwilę chciał wyjść na szluga, teraz co chwilę prosi Małgosię o przestawienie samochodu, aby jak najbardziej oświetlał kolejne części ściany. Nawet Amelia, nazywana przez wychowawców Janosikiem w spódnicy, która zwykle ostentacyjnie pokazuje, że ma wszystko gdzieś, bierze do ręki wałek i zamalowuje kolejne metry kwadratowe ściany.
„Nie chcę tracić więcej czasu”Młodzi ludzie powoli się otwierają. Przed sobą i przede mną.Zośka jest ubrana na czarno, na głowie ma czapkę z daszkiem. Jakby się chciała schować. I mimo że przychodzi spóźniona i sama nie bierze na razie udziału w malowaniu, bacznie wszystkich obserwuje. – Przychodzę do ośrodka kuratorskiego od końca wakacji. Sąd mnie tu skierował przez kradzieże. Raz ukradłam ubrania ze sklepu, innym razem kolczyki. Rodzice byli zaskoczeni, kiedy się dowiedzieli, chyba nie spodziewali się, że mogłabym coś takiego zrobić. Czemu? Sama nie wiem, to był głupi pomysł. I bardzo tego żałuję. Ale pracuję nad sobą. Nie chcę tracić więcej czasu na głupoty. Lubię rozmawiać z ludźmi, słuchać o ich problemach. A oni chętnie mi o nich opowiadają. Mówią, że budzę ich zaufanie. Chciałabym to robić w przyszłości.
– Jak przyszła pandemia, przestałam się uczyć. Nie miałam w ogóle motywacji, nic mi się nie chciało. Czułam się samotna. I jakoś wszystko się posypało. Ale teraz jest dużo lepiej. Mam tu przyjaciół, znalazłam też chłopaka. Dzięki temu nie czuję się samotna. Wykluczona. Rozwijam się. Rysowanie to moja pasja, jak byłam mała, bardzo często to robiłam. Więc choćby na tych warsztatach mogę się czegoś nowego nauczyć – mówi Ilona, 15-latka o delikatnej urodzie. Małgosia, kuratorka, zna ją od 3. roku życia. Wtedy była kuratorką jej rodziny.
– Każdy z naszych podopiecznych ma w sobie bunt. W grupie jest różnie, często pokazują maskę, to, czego wszyscy się spodziewają, a nie prawdziwą twarz. Ale z każdym, kiedy jest się z nim sam na sam, można porozmawiać dojrzale, mądrze. Potrafią zaskoczyć swoją refleksyjnością czy odwagą – podkreśla Małgosia. Wspólnota, nie wykluczenie Tworzenie muralu zajmie kilka dni. W ich trakcie młodzież przygotuje również torby, na których namaluje to, co ich określa. I będzie dalej rozmawiać o wykluczeniu.
– To, że nie chcieli o tym rozmawiać podczas pierwszego spotkania, nie oznacza, że ta próba nie procentuje. Dla mnie fakt, że milczeli, to wymowny sygnał, że doświadczają wykluczenia. Pobudzenie do refleksji jest więc bardzo ważne. Praca dzieje się teraz w ich głowach – mówi Małgosia. – Każde dziecko, które zamiast Manufaktury wybiera spędzenie czasu w naszej grupie, jest dla mnie sukcesem – zaznacza.Kiedy na koniec pierwszego dnia warsztatów stajemy w okręgu i mówimy o swoich wrażeniach, powtarza się jedno: „Podobało mi się, że współpracowaliśmy i się zaangażowaliśmy”.
Zmiana, która nastąpiła w nich pierwszego dnia, zaangażowanie, o którym młodzież mówiła pierwszego wieczoru, trwa. Nastolatkowie, choć jeszcze kilka dni temu znali się słabo, zaczynają stanowić jedną drużynę. Tworzą wspólnotę. I nikt nie jest wykluczony.Projekt warsztatów antywykluczeniowych „Wykluczeni mają głos” jest realizowany w ramach środków pozyskanych w ramach Mikrograntów koordynowanych przez Społecznie Zaangażowanych. Patronem inicjatywy jest fundacja Stare Polesie. Imiona podopiecznych ośrodka kuratorskiego zostały zmienione.
W ramach MURAL ART WEEK ’21 poprowadziliśmy warsztatu muralowe dla studentek i studentów Akademii Sztuk Pięknych z Katowic. Podczas zajęć, które poprowadził Dariusz Paczkowski powstał mural „TAJEMNICZY OGRÓD” w tworzenie którego zaangażowane były także dzieci mieszkające w okolicy. Zaprosiliśmy też Mranka Myszę, który spotkał wspaniale wpisał się w całe wydarzenie. Video >>
Tuba Chorzowa >> W chorzowskiej dzielnicy Biadacz, przy ulicy Wieniawskiego powstanie mural! Czym jest zaangażowany społecznie street art? Jak jeden tydzień wspólnej pracy z dzieciakami może wpłynąć na lokalną społeczność?
Pomysłodawcą i inicjatorem projektu jest dzielnicowy Michał Wilmański. Samodzielnie skontaktował się z Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach i przedstawił swój pomysł. Prace wykonają studenci ASP w Katowicach a pomagać im będą zamieszkałe w najbliższej okolicy dzieci. Koordynatorem prac jest malarka, Małgorzata Rozenau. Inicjatywa sfinansowa jest w całości przez Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach. Gościem i współwykonawcą projektu jest Dariusz Paczkowski, działacz społeczny, grafficiarz, koordynator wielu akcji na rzecz demokracji i praw człowieka.
„Chciałem żeby te dzieciaki zobaczyły, że jest świat poza tym co widać w okolicy i oferuje znacznie więcej. Biadacz to uboga dzielnica, w każdym mieście taka jest. Mieszka tutaj sporo osób z tzw. marginesu. Dzieci mają szansę się wybić. Chcemy żeby zaangażowały się w to przedsięwzięcie i wspólnie zrobiły coś kreatywnego” – powiedział nam dzielnicowy Michał
To właśnie dzieci, z pomocą adeptów street artu mają zadecydować, co zostanie namalowane na ścianach przy ulicy Wieniawskiego. Kolorowe malunki zapełnią dwie, sporej wielkości ściany kamienic. Miejsca do wykazania się studenci będą mieli zatem niemało!
„Nie wiedziałam, jakie będzie tło tego muralu. Dlatego, że pojawił się bliski dla mnie temat, jeśli chodzi o taką dzielnicę, osób, którym się nie udało w życiu… Czuję ekscytację w tym, że mogę dołożyć się do czegoś, co jest dobre i kolorowe i co może pokazać dzieciom taki fragment lepszego życia i szansę, że mogą w tym uczestniczyć. Środowisko, wzorce i wszystko co nas otacza ma niesamowity wpływ na rozwój” – mówi Asia, studentka 3-go roku
„To miejsce ma niesamowity potencjał, te kamienice, architektura jest piękna plus kompilacja problemów systemowych, które zbierają się w jednym miejscu. Ta mała aktywność z naszej strony tych problemów nie rozwiąże, ale jeśli to w jakiś sposób może zwrócić uwagę władz, czy osób które mogą zrobić więcej niż my, to jest chyba cel dla nas” – dodaje Kornel
„Od jutra będzie odbywał się ten proces, bo mamy tutaj konsultacje społeczne z dzieciakami. Będziemy je łapać po szkole, będziemy mieć różne przygody plastyczne, kartki rozdawać dzieciakom i prosić, żeby one porysowały tutaj, co chciałyby zobaczyć. Mogą to być np. jakieś tematyczne rzeczy, gdzie by się widziały w przyszłości, w jakim zawodzie itd. To by wtedy było odzwierciedlone na ścianach.” – mówił student Dawid
Samo wykonanie muralu pod względem technicznym zajmie ok. 3 dni, jednak sam proces trwa około tygodnia. Dariusz Paczkowski uważa jednak, że wykonanie „malowidła” na murze jest tylko małym elementem w układance a potrzebujemy wielu lat codziennej pracy. Dariusz od ponad 30 lat zajmuje się zaangażowanym społecznie street artem.
„Po to zostałem tutaj zaproszony, aby przyszłym artystom, czy astystkom pokazać jak to, co potrafią, może być wykorzystywane żeby wspierać społeczność lokalną. Chciałbym żeby to, co wspólnie zrobimy, było stworzone z ludźmi tutaj. Żeby te osoby, które tu mieszkają, poczuły się gospodarzami, poczuły się twórcze, decyzyjne, sprawcze i to jest to co możemy tutaj wspólnie zrobić. Ten mural jest narzędziem, żeby być z drugim człowiekiem. To jest pretekst do tego, żebyśmy się spotkali. Mamy tydzień, bo jak na to co zastaliśmy, to jest niewiele. To jest robota na wiele lat codziennej pracy w świetlicy środowiskowej…” – powiedział naszej redakcji Dariusz
Dzieciaki podczas warsztatów z wykonawcami przedsięwzięcia, będą mogły zainspirować młodych artystów, jaka będzie ostateczna wizja muralu. Od czwartku do soboty będziemy mogli zobaczyć jak postepują prace. Będziemy tam i my!
Mural pamięci Henryka Wujca został wczoraj odsłonięty w Galeria Tybetańska na Woli. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do jego powstania i tym, którzy wzięli udział we wczorajszej uroczystości.
– On był nadzwyczajnie zwyczajny. To był człowiek, który kochał ludzkość, ale umiał też być z ludźmi. Jego osobista odpowiedzialność i integralność była jedną z najważniejszych rzeczy. Był bardzo skromny i pokorny. Nie moralizował, bo wiedział, że moralizowanie nie czyni nas moralnymi, ale zawsze dawał świadectwo. Miał rodzaj bardzo silnego, moralnego instynktu. I on dotyczył i troski, i sprawiedliwości, wzajemności, czułości. Był to człowiek wewnętrznie niezwykle miękki i delikatny, a z drugiej strony twardy, niezwykle twardy. Miał w sobie i żarliwość i wrażliwość. Był idealistyczny i pragmatyczny. Był miłosierny, umiał wybaczać, był patriotą, był obywatelem świata i troszczył się o każdego – mówił Jakub Wygnański, były sekretarz Henryka Wujca, prezes Pracownia Badań i Innowacji Społecznych Stocznia i współtwórca Funduszu Obywatelskiego im. Henryka Wujca. – Henryk Wujec był zawsze blisko spraw Tybetu, spraw obrony praw człowieka.
Galeria Tybetańska to jest najbardziej właściwe miejsce na mural Henryka Wujca – mówił twórca muralu Dariusz Paczkowski, prezes Fundacji Klamra – Największy pomnik, jaki możemy zrobić Henrykowi to jest – w codziennym życiu – szacunek dla drugiego człowieka.
Inicjatorami powstania Muralu Henryka Wujca i organizatorami wydarzenia są koleżanki i koledzy, przyjaciele Henryka i Ludki Wujców związani z organizacjami społecznymi w których Henryk działał i które wspólnie wspierali: Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych OFOP, Stowarzyszenie Dialog Społeczny oraz Fundacja dla Polski i Funduszem Obywatelskim im. Henryka Wujca przy wsparciu Fundacji Klamra. Mural powstał dzięki społecznym wpłatom od darczyńców. Serdecznie dziękujemy!
NGO.pl >> Wyborcza >>
Przeprowadziliśmy w Kowarach dwudniowe warsztaty dla polsko-czeskiej grupy młodzieżowej.
Tworzyliśmy mural na ścianie muszli koncertowej. Tematem dzieła jest twórczość Stanisława Lema patron Zespół Szkół Ogólnokształcących w Kowarach. Zajęcia poprowadził Dariusz Paczkowski z Fundacja KLAMRA. Działanie odbywa się w ramach projektu Miejskiego Ośrodka Kultury w Kowarach „Ocalmy pamięć Karkonoszy!” DCK – Arka Karkonoszy. Dziękujemy wszystkim uczestniczkom i uczestnikom.
Filmowa relacja z TVP3 >>
Ukazała się książka autorstwa Piotra Zańko pt.: PEDAGOGIE OPORU. Serdecznie polecamy. Tu można ją zamówić >>
Monografie zwane autorskimi nie zawsze posiadają cechy, które pozwalają traktować je jako spełniające kryteria owej „autorskiej sygnatury”, jaka zaznacza się w koncepcji rozważań, założeniach teoretyczno-metodologicznych i prowadzonej narracji. Piszący starają się być przezroczyści, oddając przede wszystkim głos innym przywoływanym autorytetom, rzadko wypowiadają wprost własne sądy i unikają deklaracji aksjologicznych. Książka, którą Czytelnik trzyma w rękach, jest zaprzeczeniem takiej postawy, a Piotr Zańko proponuje zestaw autorskich koncepcji, dla których zwornikiem są tytułowe pedagogie oporu w liczbie mnogiej. Książka jest odważnym manifestem, napisanym przez humanistę, dla którego wymiar edukacyjny uwspólnionego obszaru naszych doświadczeń, zwanych życiem „z wartościami”, ma wprawdzie znaczenie podstawowe, ale dalece niewyczerpujące tego, co Piotr Zańko nazywa formami żywej edukacji, dla których raison d’être jest społeczny aktywizm i krytyczny namysł nad formą życia, w jakiej przyszło nam bytować. Pedagogie oporu są dlań postawą słabych i uciśnionych, choć nie zawsze wchodzi w rachubę przemoc i przymus, bo niekiedy chodzi po prostu o świadomość, że „wypisanie” się z aktywnej postawy wobec świata jedynie wzmacnia obecne w niej, w tym wypadku związane z monokulturą neoliberalizmu, trendy.
Narracja książki została ułożona bardzo umiejętnie i bez zbędnych komplikacji. Całość składa się z trzech rozdziałów, linearnie i konsekwentnie zagęszczających i objaśniających główny cel, jaki autor sobie postawił: dowartościowanie agonizmu (rozumianego w duchu Chantal Mouffe) jako takich strategii i taktyk świadomego współbycia w systemie demokratycznym, bez których pojawia się bierność obywateli i ich „rozczarowania partycypacją w sferze politycznej” (s. 16). Jako – jak sam siebie określa – etnopedagog zaangażowany, Zańko nie kryje swoich aksjologicznych przekonań, niejako majeutycznie namawia czytających, aby podążali śladem jego rozumowań, przyjęli je bądź odrzucili, ale właśnie w duchu tytułowego oporu jako sposobu dawania świadectwa własnej postawie – na tak lub na nie, ale zawsze z uzasadnieniem.
Rozdział pierwszy wprowadza syntetycznie w warsztat naukowy autora, zawiera także, krok po kroku formułowane, deklaracje teoretyczno-metodologiczne i „sprawozdanie” z użytego zestawu metod badawczych. Wyraźnie zaznaczająca się predylekcja do ich łączenia z perspektywą autoetnograficzną jest o tyle uzasadniona i cenna, że sprawdza się przede wszystkim w rozdziale trzecim, o czym za chwilę. Koncepcja zarysowana w „Metodologicznych kontekstach pedagogii oporu” jest spójna, przekonywająca i – co najważniejsze – „pracuje” w dalszych partiach rozważań. Objaśnione zostały podstawowe pojęcie i koncepcje, szczegółowo opisane własne długoletnie (2013–2019) badania etnograficzne, dla których zwornikiem jest postać Dariusza Paczkowskiego i jego kulturowe praktyki.
Rozdział drugi książki, zatytułowany „Teoretyczne konteksty pedagogii oporu”, jest syntetycznym, ale mającym także charakter historyczno-typologiczny szkicem o różnych formach aktywizmu, prowadzących do dzisiejszych postaci pedagogii oporu (w szkole, ale przede wszystkim w przestrzeni publicznej) i artywizmu. Ten ostatni zaś wprowadza na scenę bohatera trzeciego, najważniejszego rozdziału, czyli Dariusza Paczkowskiego. Przegląd historycznie istniejących form buntu jest dobrze zrobiony także w tym sensie, że wskazuje na różnice w postawach, założeniach i sposobach ich realizowania się. Na tym tle łatwiej także usytuować bohatera dalszych rozważań, jako że dopisuje on ważny epizod w tej historii powojennej Europy.
Rozdział trzeci, „Praktyczne konteksty pedagogii oporu”, czyta się z wypiekami na twarzy. Trzy dekady działalności Paczkowskiego zostały rozpisane na kolejne epizody (związane z formami zaangażowania w różne, także instytucjonalne formy działań), a Piotr Zańko dyskretnie, na zasadzie podobieństwa doświadczeń i hermeneutyki rozumiejącej, sytuując się na drugim planie, umiejętnie prowadzi opowieść o tym, co jego zdaniem ilustruje biografię artywistyczną bohatera, ale opisuje także społeczne zjawisko, ważne, bo pokazujące, jak w praktyce realizować to, co Rancière i inni teoretycy postulują w pismach. Dzieje się to nawet wtedy, kiedy artywiści nie mają wiedzy, że takie teorie istnieją i są dyskutowane w murach akademii. To rozdział o indywidualnej i zespołowej praxis permanentnej pedagogii oporu, wcześniej zdefiniowanej w trybie ogólnym. […]
fragment z Przedmowy
prof. dr hab. Wojciech Józef Burszta
Instytut Nauk Humanistycznych Uniwersytet SWPS
Właśnie zakończyliśmy prace nad muralem upamiętniający Wandę Chotomską, pisarka, autorka wierszy i opowiadań dla dzieci i młodzieży. To kolejna bohaterka Galerii Kobiety Woli. Mural wspiera też projekt KSIĄŻKA WSPIERA BOHATERA, który prowadzi Fundacja Ekologiczna ARKA.
„W dniu matki dedykuję to malowidło Urszuli czyli mojej mamie oraz Karinie, która jest mamą naszych dzieci.” – powiedział Dariusz Paczkowski, autor muralu. #GaleriaKobietyWoli , której powstawanie z okazji uzyskania przez Polki praw wyborczych, zainicjowała Fundacja Klamra w 2018 roku. Ten cykl murali artystycznych powstaje w przestrzeni publicznej Woli w Warszawie z inicjatywy Fundacja KLAMRA przy współpracy ze Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych OPP i SOS dla podwórek na Muranowie, partnerami są: Stowarzyszenie Wola Działania, Stacja Muranów, Kolonia Wawelberga Stowarzyszenie Mieszkańców i Przyjaciół, Spółdzielnia Socjalna WOLA, Cafe PoWoli, Przepis na Muranów oraz ZGN Wola.
13 maja 2020 roku Fundacja KLAMRA obchodzi swoje 10 urodziny. Założycielami jest trójka przyjaciół Karina, Piotr no i ja. Od 10 lat łączymy osoby z różnych środowisk i grup. To nasze KLAMRZENIE jest nadal bardzo potrzebne i ważne. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim osobą, które jako prezes Zarządu Fundacji miałem okazję poznać i współpracować. Przez te lata w prowadzonych przez nas projektach i warsztatach na rzecz akceptacji różnorodności, wzięło udział niezliczenie wiele osób z całego kraju. Dziękuję Wam, a także Wszystkim organizacjom i instytucją, które realizowały z nami cele statutowe. Wiele razy podczas działań w Klamrze słyszałem w sobie, trzask łamanych stereotypów, dzięki czemu mogę być coraz bardziej otwartym człowiekiem. Każda osoba jest w jakiejś mniejszości. Mniejszości są w większości. Dziękuję Wam za te lekce. Jeśli chcielibyście podzielić się swoimi wspomnieniami lub po prostu napisać kilka zdań, to zapraszam.
Dariusz Paczkowski, prezes Zarządu Fundacji Klamra.
Klamra wyrosła z Miłości. Od początku łączyła te obszary, w których przejawiała się nasza indywidualna wrażliwość. Miała być odpowiedzią, działaniem w miejscach, w których nie chcieliśmy dłużej być bezmocni. Cieszę się, że Klamra działa. Myślę, że pierwotny impuls wciąż jest w niej żywy. Oby tak było zawsze 🙂
Karina Bielawska, współzałożycielka Fundacji Klamra
Rozmowy o Klamrze toczyliśmy z Darkiem tworząc wspólnie Galerię Tybetańską w Warszawie. Tematów, inicjatyw w jakich działaliśmy było mnóstwo. Trzeba było je spiąć jakąś klamrą właśnie. Ale to nie organizacje działają i łączą inicjatywy i ludzi, ale ludzie właśnie. I „klamrzenie” powtarzane jak buddyjską mantrę przez Darka i otwartość głowy Kariny, która tworzyła Fundację przez pierwsze lata i otwartość serc osób, które włączały się na różnych etapach wnosi coś wyjątkowego w oddolne działania, których nie ma nawet po co wpisywać w jakieś sztywne ramy. Trzymam kciuki za Klamrę i tworzące je osoby, aby nadal zasiewały dobre inicjatyw łączące ludzi.
Piotr Cykowski , współzałożyciel Fundacji Klamra.
Klamrzenie, czyli wszystko można i nic nie trzebaPrzez lata byłam przyzwyczajona do tego, że coś muszę, że coś trzeba. Nie jestem jedyna, tak pewno ma każda pracująca osoba. Fundacja Klamra dała mi zupełnie inną przestrzeń do działania i poczucie, że tutaj nic nie muszę, bo nikt nie stoi nade mną z biczem, nie rozlicza mnie z przepracowanych godzin, nie żąda efektów, nie rozlicza, nie pyta o to, z kim coś robię i dlaczego. Prawdziwa wolność, przestrzeń do realizowania własnych pomysłów, a nie wykonywania punkt po punkcie czyiś poleceń , do sprawdzenia swoich możliwości. Jedyna zasada to nie współpracowania z tymi, którzy krzywdzą innych – czy to używając mowy nienawiści, czy wypisując na murach rasistowskie hasła.Klamrzenie to zapraszanie do współpracy każdego, kto ma jakiś ciekawy pomysł, współpraca z różnymi ludźmi. Jeszcze kilka lat temu nawet do głowy by mi nie przyszło, że wokół mnie jest tyle ludzi chętnych do tego, by działać, coś robić dla innych. Ludzi, którzy nie są obojętni.
Ewa Furtak, członkini Zarządu Fundacji Klamra.
Prowadzona przez Dariusz Paczkowskiego Fundacja Klamra jest jednym z niewielu znanych mi w Polsce stowarzyszeń realnie upominających się – za pomocą szeroko rozumianej sztuki ulicy zaangażowanej społecznie – o lepszy, pełen różnorodności kulturowej, świat. Działalność Klamry pokazuje, że wystarczy pasja, wyobraźnia twórcza, wrażliwość, determinacja, by zmiana społeczna nie była pustym sloganem, a zmianą realną. Można się różnić, spierać, stawiać opór, ale zawsze w duchu dialogu i szacunku wobec Innego. Taka jest – moim zdaniem – esencja praktyk kulturowych Fundacji.
Piotr Zańko, Uniwersytet Warszawski. Członek Rady Fundacji Klamra.
Mural w bramie przy al. „Solidarności” 82A w Warszawie malowany przez Aneta Paszek & Dariusz Paczkowski
Ten mural to kolejna odsłona Galeria Kobiety Woli >>
#GaleriaKobietyWoli
Wśród polnych kwiatów uwiecznionych zostanie sześć bohaterek związanych z Wolą.
„Łąka pełna maków i chabrów nadaje lekkości, jest piękna i elegancka, odpowiednia dla tematu i miejsca.” – mówi Aneta Paszek
„Szablony z portretami, pomagały wycinać wolontariuszki Fundacji Klamra. Szczególnie dziękuję Muzeum Powstania Warszawskiego, które bezpłatnie udostępniło mi fotografie dwóch kobiet, które walczyły tu podczas powstania warszawskiego.” – powiedział Dariusz Paczkowski.
Bohaterkami muralu są:
🌺 Anna Wajcowicz „Hanka Kołczanka” – łączniczka w Batalionie „Zośka” podczas Powstania Warszawskiego;
🌺 Wanda Sulerzyska „Wanda” – sanitariuszka z Batalionu „Zośka” podczas Powstania Warszawskiego;
🌺 Cywia Lubetkin – uczestniczka Powstania w Getcie Warszawskim i Powstania Warszawskiego;
🌺 Kadie Mołodowska – poetka i powieściopisarka;
🌺 Apolonia Gojawiczyńska – polska pisarka (m.in. „Dziewczęta z Nowolipek” i „Rajska jabłoń”), działaczka niepodległościowa;
🌺 Teresa Żarnower- rzeźbiarka, graficzka, scenograf i architektka.
Otwarta Galeria street-artowa #GaleriaKobietyWoli powstała z okazji uzyskania przez Polki praw wyborczych. Ten cykl murali artystycznych powstaje w przestrzeni publicznej Woli w Warszawie z inicjatywy Fundacja KLAMRA przy współpracy ze Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych OPP i SOS dla podwórek na Muranowie, partnerami są: Stacja Muranów, Kolonia Wawelberga Stowarzyszenie Mieszkańców i Przyjaciół, Spółdzielnia Socjalna WOLA, Cafe PoWoli, Przepis na Muranów oraz ZGN Wola.
Foto: Mateusz M. Opasiński i kompulsywna fotografia
Foto: Wojciech Artyniew
Od 12 czerwca przy Rondzie Unii Europejskiej można oglądać mural zainicjowany przez helpuj.pl i Fundację Avalon. Bohaterami zaprojektowanego przez Dariusza Paczkowskiego malowidła są inspirujące osoby z niepełnosprawnościami, które − realizując swoje marzenia − pokazują, że bariery istnieją tylko w głowie.
Prace trwały 4 dni. Zakończone zostały wernisażem, podczas którego można było porozmawiać z artystą oraz bohaterami. Celem powstania nowego streetartowego dzieła jest pokazanie, że bariery istnieją tylko w głowie, a realizacja marzeń pozwala osiągnąć szczęście. Przekaz wzmocniono doborem bohaterów − osób z niepełnosprawnościami ruchowymi, których życie może stać się inspiracją dla każdego. Zlokalizowany na wiadukcie, naprzeciwko Galerii Mokotów mural dostosowany jest do potrzeb osób niedowidzących. Oglądać go można zarówno od strony ul. Marynarskiej, jak i przystanku tramwajowego „Rondo Unii Europejskiej”. Pod adresem https://helpuj.pl/strony/mural powstanie interaktywna wycieczka, dzięki której zwiedzimy dzieło wirtualnie.
„Po raz kolejny pracuję z osobami z niepełnosprawnościami. Za każdym razem takie spotkanie jest dla mnie inspirującym przeżyciem. Wszystkie te osoby, bohaterki i bohaterowie tryskają energią i radością. Cały czas jestem pod wrażeniem radości życia tych osób” – komentuje Dariusz Paczkowski, polski działacz społeczny, graficiarz, performer, założyciel Fundacji Klamra.
Bohaterowie muralu to osoby z niepełnosprawnościami ruchowymi. Na co dzień uczą się wytrwałości w walce o sprawność fizyczną. Ale to nie wszystko. Mają również plany zawodowe i marzenia, tak jak każdy z nas. Na aspiracjach nie poprzestają, są aktywni i działają, żeby osiągnąć cel. Paweł spełnił swoje marzenie o usamodzielnieniu się. Teraz planuje rozwijać się jako muzyk. Ula jest malarką, Konrad zamierza zostać Mistrzem Polski, a może Świata w dyscyplinie boccia. Wiele można się nauczyć z ich historii.
„To jest mural o osobach z niepełnosprawnościami, ale ma dużo większe znaczenie dla osób pełnosprawnych, które nie wykorzystują swoich możliwości, odkładają życie na później. Tu można się zainspirować! Skoro ktoś na wózku czy z inną niepełnosprawnością potrafi wyciskać życie do maksimum, to dlaczego ja tylko szukam dziury w całym i rezygnuję” – komentuje Dariusz Paczkowski.
Katarzyna Gołębiewska zmaga się z konsekwencjami mózgowego porażenia dziecięcego. Na co dzień przyświeca jej hasło „niepełnosprawność nie musi ograniczać”, dlatego nie boi się marzyć o osiągnięciu większej sprawności, ukończeniu studiów, założeniu rodziny. Kasia zawsze walczy o realizację swoich marzeń. Właśnie została żoną i wkrótce poleci w podróż balonem.
„Kilka miesięcy temu zrodziło się nowe marzenie o locie balonem. Mocno wierzyłam, że uda się je spełnić, ale potrzebowałam wsparcia innych ludzi. Poprosiłam o pomoc na portalu helpuj.pl. Koleżanki i koledzy zaangażowali się w pomoc i postawili przed sobą wyzwania. Ilona, Ola i Asia przejechały rowerem z Warszawy do Krakowa, a Marta przefarbowała włosy na niebiesko. Dzięki temu darczyńcy wsparli mnie finansowo. Marzenie o locie balonem niedługo się ziści” – mówi Kasia.
W spełnianiu marzeń osiągnięcie celu nie jest najważniejsze. Radość czerpie się z dążenia do niego oraz ze wsparcia innych osób. Wielu ludziom jest łatwiej rozpocząć realizację swoich marzeń od zaangażowania się w pomoc innym.
Bohaterowie muralu, którzy mogą więcej powiedzieć o tym, co dla nich znaczy marzyć i realizować swoje marzenia
Monika i Karolina Szynkowskie: Siostry zmagają się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Monika porusza się za pomocą wózka inwalidzkiego. Już od dzieciństwa wie, że języki obce to jej konik. Na początku za cel obrała opanowanie angielskiego i rosyjskiego. Potem zakochana w krajach bałtyckich studiowała bałtystykę. Marzy o pracy tłumacza języków litewskiego i łotewskiego. Dla Moniki marzenia są motorem napędowym do działania i podejmowania kolejnych życiowych wyzwań. Karolina lubi poznawać nowych ludzi, szczególnie tych, którzy przełamują stereotypy. Podziwia osoby, których własna niepełnosprawność motywuje do pomagania innym. Jej największym marzeniem jest to, by ludzie nie bali się inności. Dlatego stara się przebywać wśród osób sprawnych. Na co dzień, nawiązując liczne przyjaźnie, staje się ambasadorką osób z niepełnosprawnością.
Konrad Lipowski: Konrad nie wychodzi z domu bez uśmiechu i wózka inwalidzkiego, na którym się porusza. Jest zagorzałym kibicem i sportowcem. Od 12 lat trenuje dyscyplinę paraolimpijską boccia. Przyznaje, że odniósł wiele sukcesów sportowych, przed nim marzenia o dalszych osiągnięciach. Najpierw chciałby zostać Mistrzem Polski w Boccia, potem Europy i Świata. Na co dzień wyznaje zasadę, że trzeba iść do przodu i nie oglądać się za siebie, wtedy pokonuje się bariery.
Jakub Sulewski: Ma MPD i potrzebuje pomocy drugiego człowieka przy wszystkich czynnościach. Systematyczna rehabilitacja w Fundacji Avalon pozwala mu uczyć się nowych umiejętności. Marzy o tym, by się usamodzielnić i zamieszkać z asystentami i przyjaciółmi w przystosowanym do jego potrzeb mieszkaniu. Lubi podróże i taniec. W najbliższym czasie chciałby zobaczyć Madryt i wrócić do treningu tańca towarzyskiego. Dzięki helpuj.pl udało mu się niedawno spełnić marzenie o wyjeździe do sanatorium z mamą.
Paweł Sowa: Mówi o sobie, że jest radosnym optymistą. Jest przeciwieństwem stereotypu osób z niepełnosprawnościami: nie załamuje się, nie siedzi w domu, wychodzi do ludzi i tryska optymizmem. Jego pasją jest muzyka. Marzenia są dla niego motorem napędowym, szczególnie dążenie do ich realizacji. Chciał pracować za mikrofonem, choć ze względu na mowę nie jest to możliwe. Poszukał alternatywy i znalazł ją w komponowaniu muzyki. To kolejny cel, który zamierza zrealizować. Obecnie jest dumny z tego, że udało mu się spełnić marzenie i zamieszkać samodzielnie.
Urszula Krotewicz: Od 13 lat choruje na SM. Przed chorobą była muzykiem – śpiewała i grała na instrumentach. Obecnie odnajduje się w innym rodzaju sztuki – malowaniu. Mówi, że w ten sposób wyraża siebie, tworzy coś naprawdę osobistego i sama decyduje o ostatecznym wyglądzie dzieła. Jest to dla niej prawdziwa wolność, dlatego też na muralu pojawia się z hasłem „Tak jak Ty kocham, kiedy Sztuka wciąż daje mi wolność”.
Łukasz Brożek: Na co dzień porusza się na wózku lecz to nie przeszkadza mu w kochaniu życia. Lubi poznawać nowych ludzi i dzielić się z nimi swoją radością. Marzenia są dla niego czymś najważniejszym na świecie, a największym z nich jest długie życie. Nic dziwnego, że jego hasło to: „Tak jak Ty kocham życie!”.
Fundacja Avalon: Fundacja Avalon jest ogólnopolską organizacją pozarządową non-profit posiadającą status Organizacji Pożytku Publicznego. Powstała w 2006 roku. Ma siedzibę w Warszawie, jednak swoim wsparciem obejmuje osoby z niepełnosprawnością i przewlekle chore z całej Polski. Fundacja oferuje pomoc w obszarze finansowym poprzez prowadzenie subkont, rehabilitację w ramach projektu Avalon Active oraz zmianę wizerunku sportu osób z niepełnosprawnością w ramach projektu Avalon Extreme. Obecnie wspiera prawie 10 000 osób z całej Polski.
Misją Fundacji Avalon jest wsparcie osób z niepełnosprawnością i przewlekle chorych. Pracownicy Fundacji wierzą, że osoby z niepełnosprawnością mogą być samodzielne i aktywne w każdej sferze swojego życia. Z Fundacją Avalon bariery nie istnieją.
Helpuj.pl to serwis ze zbiórkami Podopiecznych Fundacji Avalon, czyli osób z niepełnosprawnością i osób chorychw każdym wieku. Użytkownicy portalu mogą wspierać Beneficjentów w realizacji potrzeb i marzeń, w formie wpłat oraz za sprawą pomysłowych wyzwań. Na Helpuj powstała społeczność osób, które się nawzajem wspierają i motywują do działania. Z helpuj.pl pomaganie może jest emocjonującym zajęciem, a także angażować na całego, wyzwalać dobrą energię i łączyć ludzi.